piątek, 5 maja 2017

DO RODZICA NIEPEŁNOSPRAWNEGO DZIECKA!








Kiedy rodzi Ci się chore dziecko i po długim czasie buntu wreszcie dopuszczasz do siebie myśl, że nigdy nie zostanie ono sławnym pisarzem, sportowcem ani muzykiem, wówczas otwiera się przed tobą świat niedostrzegalny dla większości tych, których dzieci rodzą się i rozwijają się bez żadnych problemów.
I to nieprawda, że z chwilą uświadomienia sobie niepełnosprawności swojego dziecka przestajesz oczekiwać od życia, od Boga, od losu rzeczy wielkich. Bo prosząc o jeden samodzielny krok, jedno słowo czy jedną zwykłą umiejętność twojego dziecka, nie tylko oczekujesz rzeczy wielkich. Ty oczekujesz cudu! A co ważniejsze! – tak często stajesz się jego świadkiem! I to wcale nie dlatego, że dokonuje się jakieś spektakularne uzdrowienie twojego syna lub córki – to raczej uzdrowione zostaje twoje serce, dzięki któremu cudem potrafisz nazwać teraz samodzielne umycie zębów przez twoje dziecko, jego wejście na schody lub spokojnie przespaną noc.
Twoje niepełnosprawne dziecko uruchamia w tobie wrażliwość i czułość podobną do fotokomórki – teraz już nie przegapisz żadnego powodu do radości i przestaniesz czekać, że może kiedyś w twoim życiu stanie się coś wielkiego. Ty wiesz, że to co wielkie, dzieje się każdego dnia!
Twoje niepełnosprawne dziecko uczy cię miłości bezwarunkowej, „pomimo” i „wbrew”. Nigdy dotąd nie podejrzewałeś samego siebie, że potrafisz tak kochać!
Twoje dziecko, które nie mówi, nie chodzi, nie rozumuje poprawnie lub żyje w swoim zamkniętym świecie staje się dla ciebie źródłem mądrości i prawdy, której nie umiałbyś wyczytać nigdy z żadnej książki i której nie przyjąłbyś nawet z ust ludzi najmądrzejszych. W nim – jak w lustrze – możesz także najpełniej zobaczyć, jaki naprawdę jesteś.
Niepełnosprawność twojego dziecka, nie jest ani karą ani okrutną pedagogiką Boga (te życzliwe, ale nieprawdziwe słowa pocieszenia: „Pan Bóg tak chciał”….). Bóg w swojej dobroci nie chciał choroby Twojego dziecka, ale od pierwszych chwil jego chorego istnienia jest i z tobą i z twoim dzieckiem. Co więcej – ON jest twoim dzieckiem! Kiedy to zrozumiesz, już nie będziesz myślał ani o sobie ani o swoim dziecku „przeklęty”, ale „błogosławiony”. A błogosławiony znaczy szczęśliwy!
Jako matka dwójki dzieci utraconych zanim mogłam je oglądać i przytulać, wiem, co to znaczy dar życia. I dlatego nie zawahałabym się ponownie urodzić moje niepełnosprawne dziecko. Bo przy całym bagażu cierpienia i trudności wniosło ono jednak do naszego życia tak wiele szczęścia i pobudziło tylu ludzi do zrobienia czegoś dobrego, że świat byłby naprawdę o wiele uboższy bez niego. Nie daj więc sobie nigdy wmówić, że byłoby lepiej, gdyby twoje niepełnosprawne dziecko nie przyszło na ten świat!
Jako matka niepełnosprawnego dziecka chciałabym ci powiedzieć jeszcze tak wiele, ale jeśli nie potrafisz uwierzyć w nic, co zostało napisane powyżej i w swoim niewątpliwie trudnym życiu zalewasz się łzami rozpaczy, niemocy i beznadziei, znajdź w sobie odrobinę wiary i uchwyć się biblijnej prawdy, że „miarą naszego życia jest lat siedemdziesiąt, osiemdziesiąt gdy jesteśmy mocni”. Niepełnosprawność skazała twoje dziecko na ograniczoną do ziemskiego życia, krótką chwilę cierpienia, wykluczenia, czy inności. Jak żaden inny rodzic masz jednak pewność, że potem twój syn czy córka stanie się PEŁNO(S)PRAWNYM obywatelem Królestwa Wiecznej Szczęśliwości!
źródło: internet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Plebiscyt